Balsam marki Burt's Bees dostałam niedawno od przyjaciółki. Słyszałam o jego boskich działaniach już niejednokrotnie i nie ukrywam prezent bardzo mnie ucieszył.
Idylla jednak spauzowała w momencie otwarcia delikwenta.
Zapach był dziwny, zbyt miodowy troszkę drażniący. Pomyślałam, zapach to połowa sukcesu (fail'u) dajmy mu szanse.
I co moje drogie?
Balsam jest cudowny, nic tak nie regeneruje ust jak to mini cuchnące bździectwo. Używam regularnie, zakochując się bardziej z każdym posunięciem po ustach.Po chwili nawet zapomina się o zapachu i jakoś się go nie czuje ale wiem jednak na pewno, że przy ponownym zamawianiu z allegro to nie będzie mój smak :P
Koniecznie wypróbujcie!
Moje chciejstwo :D
OdpowiedzUsuńMój hit na usta <3 szczególnie latem :)
OdpowiedzUsuńjak mi się wykończy Carmex, to na pewno ten ^^^ będzie kolejny :)
OdpowiedzUsuń"cuchnące bźdźiectwo" hehehehaihaa - nie dam rady się zmusić - wolę miodek:d
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś miałam w rękach tego delikwenta ;)
OdpowiedzUsuńOdłożyłam jednak grzecznie na półkę, bo pomyślałam, że za niedługo wybieram się do Polski i kupię sobie wychwalany balsam Tisane.
I dziś narazie zdecydowałam się na koloryzującą wersję tego balsamu :)
Chociaż po twojej recenzji nabrałam chęci na tego miodziaka :)
Ojej ale ja ci zazdroszcze! Też bym chciala go sobie kupowac ot tak, po prostu:) U mnie to beda wielkie 'zdobywania' - allegro, czekanie na przesylke itp:P
UsuńSłuchaj, za 3 tygodnie będę w Polsce. Jakby co, to chętnie mogę ci coś przywieźć ;-)
UsuńDzieki wielkie ale na razie wszytko mam:)
Usuń