piątek, 24 sierpnia 2012

Maybelline Dream Nude Schaum Foundation / Podkład w piance Maybelline Dream Nude

Chyba najbardziej surrealistyczna rzecz jaką sobie kupiłam w dziale kosmetyki / uroda. Dywagowałam nad tym podkładem do ostatniego dnia wyjazdu, aż w końcu się ugięłam i kupiłam odcień Cameo - najjaśniejszy. Muszę w tym miejscu zdradzić Wam, że wybitnie nie lubiłam podkładu tradycyjnego Dream Satin Liquid - był zdecydowanie za tłusty, a ryjek świecił mi się po nim już po 30 minutach jak fajerwerk (albo jak słońce jak kto woli, haha wewnętrzny żart), nie mogłam jednak powiedzieć NIE piance. Bo tak szczerze, która z Was by to zrobiła, co?:D

1. Opakowanie

Opakowanie jest dość porządne, metalowe. Aplikator wygląda jak ten przy piance do golenia nóg, tyle że jest mniejszy. Niestety, czasami się zacina przez co, gdy następuję odblokowanie, wyciskamy zdecydowanie za dużo produktu. Mówiąc krótko, średnio miło, ale bardzo higienicznie.

2. Działanie
Pewnie, tak jak ja zaraz po zakupie, jesteście ciekawe jak to w ogóle może działać, jak to aplikować i generalnie jak się do tego zabrać:) Cóż, nic prostszego - wystarczy wstrząsnąć puszeczką, wycisnąć niewielką ilość i aplikować na buzię.


W kontakcie ze skórą pianka z lekkiej i przyjemnej zamienia się w sumie w zwykły, lepiący podkład, który jednak po chwili staje się matowy, co w przypadku jego brata-fluidu nie nastąpiło.  Założeniem tego podkładu miała być lekkość i efekt nude - czyli gołej, naturalnej buzi.


Nie mamy tu z niczym podobnym do czynienia, specyfik widać i wymaga on pudrowania. Produkt utrzymuje się na buzi cały dzień. Niestety, nie jest to produkt, który sprawił, że ziemia się zatrzęsła i wszytko zrobiło się różowe - ot, zwykły podkład w innej formie.

3. Cena
Zauważyłam, że Maybelline w Austrii jest bardzo drogie. Za ten podkład zapłaciłam UWAGA 12,45 Euro za 50 ml - co i tak w przypadku pianki zużyje się szybciej niż podkład tradycyjny :(

ps. Zauważyłam, że alledrogeria wprowadziła krem BB w piance o nazwie Chiffon Mousse. Ciekawe czy są podobne...:)

do napisania:)
Marta

English version

When I was in Austria I could not walk past the Maybelline stand - something highly peculiar was sitting there. A foundation in a form of a... foam. Can you believe it? A foam. I was not a fan of the 'Dream...' line by Maybelline but this foundation was such a novelty that I simply had to have it!:)

1. Packaging
It is can-like. The applicator is similar to the one in shaving gel yet smaller. However, it gets stuck easily which leads to a great mess after its ublocking - it releases too much product. It is hygienic but needs some changes.

2. How does it work?
It is quite simple. You have to shake the can and then squirt the amount in size of a wallnut on your hand and quickly apply it to your face. The moment the foundation touches your skin it changes drastically from a light and weightless to normal and greasy. It DOES NOT have a nude finish to it. It definitely needs some powdering. It is not bad, just a common and quite normal product, way better than its Dream SATIN brother that I could not stand. It stays for the whole day, though.

3. Price
Very expensive for Maybelline products - 12,45 Euro for 50 ml!

8 komentarzy:

  1. Hmm a ja bym też chętnie wypróbowała czegoś takiego ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyne co mnie w tym podkładzie zaciekawiło to sam fakt, że jest w piance. Fajny bajer, ale na bank nie dla mnie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubiłam wersję dostępną na polskim rynku :)
    Generalnie bardzo lubię podkłady maybelline ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię podkłady MNY, ale po Dream Satin Liquid też się świeciłam, jak nie powiem co... I faktycznie te pompki w podkładach czasem się blokują. Tej pianki jeszcze nie miałam, ale znając życie prędzej czy później ją wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z samej ciekawości takiej pianki chętnie bym przetestowała :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodziewałam się dużego WOW po tej piance...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale fajoska ta pianka :) taka milusinska sie wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawialam sie nad nia, ale koniec koncow kupilam jak zawsze mus:)

    OdpowiedzUsuń