Jak wiecie, kilka dni temu ponownie zakupiłam mój ulubiony eyeliner z Essence. Pewnie sądzicie, że cierpię na ostry syndrom uzależnienia od Essence, ale nic nie mogę na to poradzić. Ich produkty są tanie i dobre, a dostępne w praktycznie każdej Naturze albo Douglasie. Oczywiście, fakt, że na blogu ta firma pojawiła się już kilka razy wcale nie znaczy, że nie posiadam innych ulubionych marek kosmetycznych. Tak po prostu wypadło:).
W moim
poprzednim wpisie wspomniałam, że liner z Essence jest lepszy od Sephorowego,
zaraz się przekonacie dlaczego. Ale po kolei.
1) Wygląd
zewnętrzny opakowania:
Na pierwszy
rzut oka opakowania niczym się nie wyróżniają. Oba są czarne z białymi
napisami. Jednak pisak z Sephory ma lepszą zatyczkę. Nawet na tym zdjęciu
widać, że opakowanie Essence nie domyka się i niestety miałam kilka
nieszczęśliwych wypadków, gdy liner otworzył mi się w kosmetyczce i zabrudził
wszytko dookoła. Także 1:0 dla Sephory.
from left to right- Sephora,
Essence
|
Aplikatory
są takie same, zrobione z gąbeczki zwężającej się ku górze, pozwalają rysować
grube i bardzo cienkie linie. Ten kształt jest idealny do robienia tzw. „kocich
oczu”. Zdecydowanie radziłabym wybrać aplikator gąbczasty i sztywny, niż
pędzelkowy, spotykany często w liner'ach. Ułatwi on malowanie w szczególności
osobom, które dopiero uczą się używania eyelinera.
Tutaj remis.
Wynik: Sephora vs. Essence 2:1
W
przedostatniej konkurencji, Sephora przepada z kretesem. Jak widać powyżej,
liner z Sephory nie nadaje do tego do czego został stworzony:) w żadnym wypadku
- ani do malowania cienkich linii, ani do falowanych, długich. Nawet nałożenie
kilku warstw nic nie daje, bo kolor jest nierówny. Musicie wiedzieć, że liner
tak malował od razu po kupieniu, nie mogłam tego wcześniej sprawdzić ponieważ
czubki tubek są zawsze zafoliowane. Za to Essence jest wspaniały:
dystrybucja produktu jest na 5-tkę, nic nie wylewa się z opakowania i nie
trzeba nim 'wstrząsać' przed użyciem. Kolor jest ciemny i nieprześwitujący.
Przy nałożeniu 2 warstw uzyskujemy efekt kruczoczarnej kreski, 100% black.
Wydaje mi
się, że w tej sytuacji Sephora powinna nie tylko nie dostać punktu a
wręcz powinna mieć 1 punkt odjęty, także wynik wygląda następująco: Sephora vs.
Essence 1:2
4) Cena
Tu się
zaczyna prawdziwa zabawa, ponieważ linery są z 2 różnych półek cenowych. Trzymajcie
się mocno krzeseł, biurek albo klawiatury. Za efekt widoczny (albo też
niewidoczny) powyżej, wykonany liner'em Sephora musimy zapłacić 49zł (cena na
październik 2011), podczas gdy na produkt Essence musimy wydać tylko 10,99 zł (cena
na styczeń 2012). Myślę, że dalszy komentarz nie jest potrzebny. Wynik 3:1 dla
Essence.
Podsumowując
tą recenzję, chciałam tylko napisać, że nie zawsze wydając na coś więcej
pieniędzy dostajemy produkt ich wart. Nie jest to oczywiście stwierdzenie
dotyczące wszystkich drogich kosmetyków, ponieważ niektórych po prostu NIC nie
jest w stanie zastąpić, ale ten przypadek daje do myślenia.
Życzę Wam
wszystkim znalezienia tego jedynego, na którym zawsze będziecie mogły polegać i
Was nigdy nie zawiedzie.... liner'a.
do napisania:)
Marta
English version
After writing my last haul post I've decided to compare two eyeliners:
Sephora's Doe eyed liner and (surprise surprise!) Essence's Eye liner pen. The
pictures needed for this little comparison are visible above.
Picture 1) the packaging.
At first glance they both look the same but if you took a look at the photo
you'd notice that Essence is slightly open. Yes, it does not close easily. So
if you are in a hurry and you leave it like this in your make up bag you will
have everything covered in this devil. That's why I give 1 point to Sephora.
Picture 2) The applicator.
As you can see the applicators are identical. They are spongy and narrower
to the tip. They are perfect for both, slim and elegant lines and crazy and
thin ones. If you are at the beginning of your eyeliner journey, definitely
chose this kind of applicator because it is easier to use.
Each liner deserves a point here. It is 2:1 for Sephora.
Picture 3) The line drawing.
Here Sephora's liner totally failed! It basically failed to do what it is
supposed to do. You are not able to achieve anything, even after putting two
coats of it because the color is still uneven. You need to know that the liner
was like this since the moment I bought it. I could not check it in the shop
because Sephora's things always come with this foil at the top. Essence on the
other hand, is perfect. You can get whatever effect you want. What is more, it
does not spill, the distribution of the product is fantastic and you do not
have to shake the packaging before use because the tip is always wet. The final
line is not sheer. It is dark and after putting two coats of it you get this
charcoal black color.
I'm pretty sure that in this situation, not only should the Sephora's liner
not get a point but it definitely should lose a point. It is 2:1 for Essence
this time.
4) The price.
For me it is the funniest moment because we all know that Sephora's liner
is the more expensive one here. I will try to convert the prices for you. The
Sephora's liner in its hopelessness costs around 12,5 euro (price for October
2011) whereas the Essence one a little bit more than 2 Euros (price for January
2012).
Finally, Essence wins 3:1.
To sum it up, I really like buying more expensive or expensive cosmetics
but as you can see buying them does not always mean getting something better.
Of course, there are expensive products that (in my opinion)
cannot be replaced but these are exceptions
. Lastly, I would like to wish
you finding this perfect, reliable.... liner:)
No fakt, nie ma sensu przepałcac. Ja w końcu muszę kupic jakiś liner we flamastrze, bo ponoc doskonałe są dla początkujących "kreskowiczek" i dla takich dojrzałych pań jak ja ;)
OdpowiedzUsuńA nie myślałaś o likwidacji weryfikacji obrazkowej komentarzy? Sorki, ale strasznie mnie ona męczy na blogach - jestem widocznie "zdolna inaczej", bo dopiero za którymś razem dobrze wpisuję te marsjańskie słowa i często po prostu rezygnuję z pozostawienia komentarza nawet na blogach które lubię - jak Twój :)
OdpowiedzUsuńJuż zlikwidowałam, to była taka próba ale nie sprawdziła się- męczyło mnie to ciągłe potwierdzanie:)
Usuńhej :) zobaczyłam Twój artykuł na zeberce i spodobał mi się :)
OdpowiedzUsuńdodaję do ulubionych :)
zapraszam oczywiście do mnie
:):)
ciekawy! skuszę sie bo wciaz szukam odpowiedniego;) pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńwww.mon-papillons.blogspot.com
Kurcze, to ja chyba trafiłam na jakiś felerny pisak z Essence ;/ Mój na oczach wygląda na szary :(
OdpowiedzUsuńOjej:( to mi się nie zdarzyło jeszce nigdy... Spróbuj zrobić podwójną warstwę liner'a może pomoże
UsuńPozdrawiam
Oczywiście eyeliner z essence jest moim ulubieńcem. Raz kupiłam sobie żelowy w słoiczku również z essence, ale niestety rozmazywał mi się na górnej powiece i trudno było się go pozbyć przy demakijażu. Jestem ciekawa czy może w jakiejś kolekcji będą eyelinery (oczywiście w pisaku, bo tylko taki umiem się posługiwać) w innym kolorze;)
Usuńprodukty z Essence są najlepsze! ;-) i górują w mojej kosmetyczce ;-)
OdpowiedzUsuń