Maybelline One by One Volume Express

Maskara, z którą nie wiązałam żadnej przyszłości. Ot, była na przecenie, Colossal się kruszył, a nie było mnie w domu, żeby użyć jakiegoś back-up tuszu. Jak zwykle kręciłam nosem nad opakowaniem (jak to w przypadku tuszy z Maybelline bywa), no ale ostatecznie się przemogłam i poszłam do kasy... Najlepsza decyzja tego miesiąca!

1. Opakowanie / szczoteczka

Co tu dużo mówić - opakowanie jest brzydkie:) i typowe dla Maybelline.

Szczoteczka jednak mnie zaskoczyła - jest zrobiona  z dziesiątek plastikowych wypustek, rożnej długości, które idealnie łapią rzęsy. Stąd pewnie nazwa - Lash Catcher:)

2. Działanie
Działanie tuszu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Jest zdecydowanie najlepszym tuszem jaki kiedykolwiek miałam, a wliczam w to Diory, Lancomy i inne wysokopółkowe produkty. Malowanie nim zajmuje minimum czasu, nie trzeba machać szczotą w nieskończoność, żeby uzyskać wielkie, długie i grube rzęsiska. Efekt, który prezentuję poniżej to TYLKO 2 warstwy i 3 minuty roboty. Tusz nie tworzy większych grudek. No po prostu tusz idealny. Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze sięgnę po inny. Chyba tylko do testów.

3. Cena
Na promocji 26 zł, cena normlana to około 35 zł.

Edit: Tusz kruszy się NIEMIŁOSIERNIE!!!! Uwaga użytkowniczki soczewek kontaktowych! BOLI :P