niedziela, 30 grudnia 2012

Sandy Santa LUSH

Ostatnio znowu wybrałam się do Wiednia, a co za tym idzie na zakupy of course:)
Lush był moim numerem '1' na liście:) Nie ukrywam, że momentowi wejścia do tego sklepu towarzyszyło ogromne podniecenie i radość. Wzięłam koszyk i zaczęłam wrzucać do niego cuda. Kupiłam głównie produkty, o których już pisałam na blogu (tu i tu). Jednak nowość pojawiła się na sam koniec i była gratisem - scrub do ciała o uroczej nazwie Sandy Santa.



1. Działanie
Scrub bardzo się kruszy, więc zaraz po przyjeździe do domu, włożyłam go do pojemnika po jakimś wykończonym kremie. Wydaje się być bardzo wydajny - już mała jego ilość jest wystarczająca do delikatnego pilingu całego ciała. Produkt ładnie współpracuje z wodą, w kontakcie z nią tworzy nawilżającą, przepięknie pachnącą masę, którą należy wmasować w skórę. Pomimo faktu, że jest to piling cukrowy, nie jest bardzo mocnym drapakiem. Olejki w nim zawarte (sandałowy i pomarańczowy) cudownie nawilżają skórę i na dokładkę zostawiają ją pachnącą BOOOOSKO na bardzo długo, a to rzadko się zdarza!

2. Cena
Niestety jest to produkt limitowany:( Kosztował chyba w okolicy 3 - 4 Euro.

do napisania :)
Marta




7 komentarzy:

  1. O proszę, jaki ciekawy, mikołajowy gratis :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no pacz, nie widziałam go w sklepie w piatek :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie w Wiedniu też na sklepie go nie było a w koszyczku z gratisami lezał sobie taki samotny:)

      Usuń
  3. fajny gratia !
    Oryginalny scrub ;)

    Udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabierz mnie kiedyś do tego Wiednia ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie wystarczy, żebyś zabrała mnie do lusha, bo szampon mi się kończy :D

      Usuń