O tym, że jestem fanką tuszy Lancome wspominałam już dziesiątki razy. Tyle samo razy już mówiłam, że nie zamieram inwestować w produkty tego typu po odkryciu doskonałości tańszych produktów ale...
Kiedy jakiś czas temu mój ulubiony Flasies Feather look (ah kiedy to było - Catchy Eyes time nastal) się skończył, wysechł i odszedł do zaświatów tuszowych więc musiałam się poratować kosmetykami mamy :P (trochę tego nie lubię ani ja ani ona no ale...:P) natrafiłam tam na tytułowy tusz...
1. Opakowanie
Przepiękna tubka! Na dole potraktowana brokatem, iskrzy się milionem kolorów.
Tusz ma bardzo interesującą szczoteczkę - płaską!
Rzęsy można wydłużyć tą właśnie spłaszczoną stroną a wyczesać wierzchem.
2. Działanie
Oj trzeba się namachać, żeby uzyskać szalony efekt ale da się:) Tak jak wszystkie tusze tej z tej serii jest to masakra budująca (czym więcej warstw tym efekt bardziej dramatyczny) Tusz daje zdecydowanie ładny, dramatyczny efekt na oczach. Rzęsy są wyczesane, długie i pogrubione - żadnych grudek. Efekt ten utrzymuje się dość długo jednak niestety po jakimś czasie osoby noszące soczewki kontaktowe będą miały nieprzyjemną niespodziankę w postaci obsypów w oczach:( Ja to odczułam nad wyraz bardzo...
3. Cena
145zł do kupienia tutaj
do napisania:) i obejrzenia
Marta
za drogo, wolimy gosha :D
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam ciekawa takich tuszy, ale wyczytałam kilka niepochlebnych opinii o tuszach z perfumerii za ponad 150 zł. Postanowiłam, że nie będę próbować i testować :) boje się, że stracę tyle kasy a nie będzie lepszy niż Miss Sporty :P
OdpowiedzUsuńTo moje największe tegoroczne rozczarowanie - nie sprawdził się u mnie zupełnie..kruszył, obsypywał się...żal mi strasznie ..a buteleczka faktycznie cudna:)
OdpowiedzUsuńMiałam ten tusz i uważam, że jest dość dobry, ale w moim odczuciu nie jest wart swojej ceny. Za to kupiłam już Catchy Eyes Gosha, który polecałaś i już grzecznie czeka, aż skończę obecny tusz ;)
OdpowiedzUsuń