O czym mowa?
O masełkach do ust z Nivea oczywiście:)
1. Opakowanie
Opakowanie to w sumie główny powód dlaczego ten specyfik znalazł sie w moich rękach. Jest to mała, metalowa prawie że typowa nivejowska puszeczka z obrazkiem malinki (nadruk zależy od wybranego przez nas smaku. Niestety jak wiemy, takie opakowania nie są zbyt higieniczne jednak jestem w stanie temu produktowi to wybaczyć i trzymać go tylko w pobliżu łózka :)
2. Działanie
Jestem zachwycona. Masełka nawilża fantastycznie, jest smakowite i smakuje bardzo prawdziwie - malinowo do tego, przepięknie nabłyszcza usta. Jego konsystencja jest bogata ale nie za tłusta, sunie po ustach bez problemu. Zawiera masło shea oraz olejek migdałowy. Masełko w połączeniu z moim nowym odkryciem, pilingiem z Lusha tworzy duet doskonały Jestem prawie pewna, że zaopatrze się też w inne smaki
3. Cena
9,9zł za 19 ml
do napisania:)
Marta
mam wersję z wanilią i jestem w nim zakochana:)
OdpowiedzUsuńA ja ciągle poluję i niestety nie spotkałam jeszcze :(
OdpowiedzUsuńmuszę się wreszcie skusić na karmelkowe :)
OdpowiedzUsuńMam malinowe i również je bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńA ja obok niego przeszłam obojętnie, bo nie byłam przekonana, czy rzeczywiście będą smakowe...
OdpowiedzUsuńdużo pozytywów na temat tych masełek, ale ja koło łóżka trzymam miód i mam po nim super nawilżone usta
OdpowiedzUsuńFajne jest to masełko ale mnie nie kusi właśnie ze względu na to, że jest w puszce :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,Magda
kcem to masełko, ale karamelowe :D mniaam
OdpowiedzUsuńkolejna osoba tak zachwala więc chyba i ja spróbuję ;D
OdpowiedzUsuńCena zdecydowanie zachęca do kupienia :>
OdpowiedzUsuńMuszę też kupić to masełko ;))
OdpowiedzUsuń