Kilka dni temu skończyła się moja mascarowa niespodzianka, więc musiałam kupić jakiegoś następcę. Chciałam też przetestować coś nowego, a że było dużo promocji, wybrałam wychwalaną pod niebiosa, mascarę, nad którą wszyscy się rozpływają - Maybelline Falsies. Słyszałam również opinie, że jest podobna do Colossal - oj baaardzo się nie zgadzam z tym stwierdzeniem!
1. Opakowanie
Opakowanie, zresztą tak jak tubka Colossal, jest paskudne. Nie podoba mi się ani kolor, ani tani kiczowaty wzór nadrukowanej koronki. Jestem typem osoby lubiącej ładne, czarne i eleganckie opakowania.
2. Szczoteczka
Bardzo nie lubię 'skręconych' szczoteczek, jednak tu:
Po pierwsze, nie zauważyłam, że taką kupiłam.
Po drugie, zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, zdecydowałam się ją wypróbować.
UUuu wielki błąd Marta, wielki błąd.
Szczoteczka jest dla mnie za mała, malowanie nią trwa wieki jeśli chcemy uzyskać jakikolwiek efekt.
Co więcej, szczoteczka jest giętka (ma małe wcięcie w różdżce, pokazane na zdjęciu), domyślam się, że ten wymysł - dodatek miał sprawić, że szczoteczka będzie bardziej elastyczna. Niestety, ten gratis tylko brudzi oko i rozpryskuje tusz wszędzie wokół niego - oczywiście istnieje możliwość, że trafił mi się wadliwy tusz, wtedy z góry przepraszam firmę Maybelline :P
3. Aplikacja/ Jak to działa?
Aplikacja zabiera mnóstwo czasu, żeby jakikolwiek zauważalny efekt się pojawił. Jednak jestem pewna, że osoby lubiące małe, wygięte szczoteczki zapewniąjące naturlanie wyglądające rzęsy, będą zachwycone. Jednak, jeśli tak jak ja, lubicie średnie, grube szczoty, a przy tym rzęsy serio wyglądające jak sztuczne - efekt będzie dla Was zbyt delikatny.
Nazwa tuszu to jedno wielkie nieporozumienie. Rzęsy po użyciu Falsies wyglądają jak pociągnięte jakąś zwykła, niczym nie wyróżniającą się, czarną mascarą. Są troszkę ciemniejsze i grubsze. To wszystko, na pewno nie wyglądają jak doczepki.
Na zdjęciach możecie zobaczyć różnicę między moim poprzednim ulubieńcem (obrazek 1) a Falsies (obrazek 2).
Kupiłam go na promocji za 26 zł.
do napisania:)!
Marta
English version
A few days ago I ran out of my greatest surprise mascara and I had to get a new one. As usual I wanted to experiment a bit so I chose Maybelline Falsies - mostly because everybody's melting over it saying how it is so great and similar to Colossal. Well I don't think so...
1. Packaging
I hate the packaging. The color and the lacy print are totally awful . I'm more a black-and-elegant-packaging kind of gal so it doesn't appeal to me.
2. Brush
I don't like curved brushes in mascaras but here I wanted to give it a try. Unfortunately, as I thought I don't like it. It is too small for me so I have to work really hard to get any effect on my eyes. What is more, as it is visible in the picture the brush is kinda bendy which I suppose was added to give it more flexibility. Well, it made it even harder for me to apply this mascara because it was too flexible for me - I stained the whole lid with the mascara. Of course, it is possible that I got a faulty tube but who knows...
3. Application / How does it work?
Application takes a loooooot of time and the final effect is poor. However, I'm pretty sure it depends on the one's taste in mascaras. If you like small and curved brushes that give natural effect, you'll be over the moon. But If you, just like me, are more into medium and chunky brushes that provide the actual false-lash effect, you'll be disappointed.
Furthermore, I'd say that its name is a joke. It is just a random mascara that makes your lashes darker and a little bit thicker. That's all.
Above, I compared my eyes done by 2 mascaras: my last time favourite (1st picture) and Maybelline Falsies (2nd picture).
4. Price
It was on sale for around 6 euros.
coś marny ekekt z porównaniu do Twojej starej mascary, nawepno jej nie kupię...
OdpowiedzUsuńNaprawde nie polecam
UsuńW ogóle nie urzekają mnie takie szczoteczki, po co to komu, Tyle czasu żyłyśmy bez powykręcanych szczoteczek, a szał się zrobił kilka lat temu.
OdpowiedzUsuńa próbowałaś żółtego collosala? u mnie zrobił furorę i zdecydowanie polecam każdemu.
Tak, colossal jest idelany!
UsuńFakt dziwna szczoteczka.. Ja chyba się skuszę na tusz l'oreala ale ten taki dwustronny z białą bazą. Miałam go niejeden raz ileś tam lat temu i był świetny/!
OdpowiedzUsuńTez go miałam, niestety bardzo szybko mi zasechl. Ten costam costam Collagene o dziwo nie dosc ze nei wysechl to jeszce mi sie sprawdzil - a nigdy nie bylam fanka tuszy L'oreala:)
UsuńFaktycznie do Loreala to mu daleko ;) Ja używam z Maybelline starego jak świat Great Lash,nie jest jakoś specjalnie rewelacyjny ale mam jakiś sentyment do niego ;)
OdpowiedzUsuńPamietam ze moja mama go kiedys uzywala:)
Usuńa myślałam, że jestem jedyną, dla której ten tusz, to jedna wielka porażka.. widać jest po prostu koszmarny i to nie tylko moje wyobrażenia :D
OdpowiedzUsuńMyślę ze jest nas wiecej:P
UsuńI just found your blog and this mascara looks amazing! Following you now
OdpowiedzUsuńxoDale
www.savvyspice.com
But it ISN'T amazing. Read carefully:P
UsuńFaktycznie w porównaniu z tym drugim tuszem nie robi nic specjalnego..
OdpowiedzUsuńja go lubie ;)
OdpowiedzUsuńaleksandra-fortuna.blogspot.com
I must say I like the first mascara better! Your lashes are more pronounced than in the second. The second I guess would be good for a more natural look. I think I'll go out and buy the Mega Volume. Maybe it'll do something for my non existant lashes :)
OdpowiedzUsuńwww.plentyforpennies.blogspot.com
It is very good:) so I really recommend it:)
UsuńThanks you so much for your honest and clear reviews!! These days there are so many beauty and fashion bloggers doing reviews, but I trust the ones with honesty and clarity in their reviews just like yours!! Great job! Hope you are having a wonderful day!
OdpowiedzUsuń-Jyoti
Style-Delights Blog
Let's Twitter Together
Friend and Fan on Facebook
Każdy ma inne rzęsy mi np ten Collagen nic nie dawał i go nienawidziłam ;) a np. Collosal dawał mi dużo ;) ja może kupię Falsies ale teraz mam innego faworyta Wonder Lash ;)
OdpowiedzUsuń